wtorek, 26 lipca 2011

Jogowo

Ciągle o tych ciuchach i ciuchach, a gdzie ta joga z tytułu bloga. No więc dziś zdradzę tajniki, co to dla mnie znaczy . Opowieść często bardzo szczegółowa  :)

Za nim ranne wstaną zorze... Za nim jeden ptak swym charkotem zakomunikuje, że świata i zbudzi resztę ptaszysk by poderwały się do lotu. Dziś to nawet za nim wakacyjna młodzież poszła spać, o 2.45 ja otworzyłam oczy i rozpoczęłam "obrządek". (Normalnie to jest w okolicach 4).

W pierwszych kroki.. nie kroki to za duże słowo,  człapię do łazienki by opluskać woda buzie i zmyć resztą snu. Potem od razu staję na macie i zaczynam rytuał.

Parasolka, szmaciana lalka, paw, motyl, ... Nie, to nie nazwy moich ulubionych zabawek, tak nazwano ASANY. W sumie robię ich dwanaście. Leciutkie, ogólnorozwojowe takie bardziej do pobudzenia organizmu, rozruszania kości i stawów,. Żadnego zakładania nóg na kark, stania na głowie etc. To zostawiam prawdziwym joginom. Ja nie mam jeszcze warunków, żeby to wykonać i lecę tak lajcikowo.

Teraz odchudzający oddech KAPALABHTAI. Co znaczy "jaśniejąca czaszka". Ja go nazwałam odchudzającym, ale prawdziwe działanie ma znacznie szersze:
- oczyszcza płuca, drogi oddechowe, oraz zatoki (nosowe, boczne, czołowe);
- przynosi ulgę przy przeziębieniu;
- sprzyja zachowaniu trzeźwego umysłu;
- usprawnia funkcjonowanie wątroby, śledziony i trzustki;
- wpływa korzystnie na trawienie;
- wzmacnia klatkę piersiową i brzuch;
- wzmacnia system nerwowy.
Kapalabhati dodaje dużo energii, dlatego wykonuje się ją szczególnie, kiedy jesteśmy przemęczeni, albo przy dużym stresie i zmęczeniu psychicznym.
Jak by ktoś chciał wypróbować, oto sposób wykonania:
1. Siad skrzyżny lub na krześle, ważne, żeby plecy były wyprostowane
2. Głęboki wdech wypychając brzuch do przodu. Zaczerpnąć tyle powietrza ile się da.
3. Wciągnąć gwałtownie brzuch by powietrze zostało wypchane przez nos. Powinno się odczuć jak by uderzenie w żołądek.
4. Wdech i wydech nie może trwać dłużej niż 1,5 sekundy. Należy je wykoniwać energicznie i dość głośno.
5. Oddech powtarzamy (pkt. 2 i 3)  myślę, że na początek po 10-20 razy w dwóch rundach. Z czasem zwiększamy sobie dawkę.

Następne są w kolejności:

specjalne PRANAYAMY
odmiana w/w BHASTRIKA
i praktyka domowa SUDARSHAN KRIYA
Co te tajemne zwroty znaczą nie będę wyjawiać. Generalnie są to odmiany oddechowe. Ale żeby je pozanć  trzeba skończyć specjalny kurs "Sztuka oddechu". Ja ani tego bym tak dobrze nie oddała i było by wyrwane z kontekstu, parodniowych pięknych kursów. 

Na koniec jest 20 minut MEDYTACJI. ( medytuję jeszcze potem raz w ciągu dnia).

Potem orzeźwiający prysznic i pożywne śniadanko i o 7.00 jestem już w pracy.

Oczywiście nie zawsze jest tak kolorowo. Czasem człowiek zaśpi wtedy robię tylko to na co mi czas pozwala, staram się jak najwięcej. Absolutne minimum to  KAPALABHTAI i BHASTRIKA.  


Zobrazuję ten post tak:

Ja w tych chwilach oderwania ze światem. "Nie ubrana", bez makijażu. Biała dupatta, służy jako stała, określenie, że teraz będę medytować, coś nieodłącznie z tym związanego, a nie jako ozdoba.










































Z powodu gabarytów mieszkania, szafę mam w "gabinecie" a w szafie ten kącik. Tak jak w życiu mocno to się wszystko miksuje.



A na koniec, chciałam donieść, że dziś mam jedno z ulubionych ostatnio zestawień kolorów lakierów, tzn. żółtych paznokci i u rąk i czarnych u nóg.




16 komentarzy:

  1. Fajnie miec taka 'zajawke' :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, mnie by się przydało coś wyciszającego :) Jakbym miała bliżej, wpadłabym na "trening" do Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie jestem zwolenniczką jogi, nie uprawiałam i nie zamierzam: jak widziałam na jednej płycie jakiś taki uwalniający coś tam taniec to aż się przestraszyłam (jedyne skojarzenie które miałam to, że to jakieś szaleństwo) :) Jednak bardzo fajnie w Twoim przypadku, widać że to lubisz i posiadasz dużą wiedzę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sikora, a Ty masz jakieś zajawki? :)

    Jak będziesz w okolicy Sivka to zapraszam, zawsze im więcej osób tym lepsze wyciszenie :)

    Keisi, widziałaś pewnie "joge kundalini". Joga ma tyle odmian, że dla każdego znajdzie się coś miłego. Z Twoim zamiłowaniem do aktywnych form, mogła by Ci się spodobać Astanga joga. Ja wybrałam najbardziej spokojną odmianę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Działa:)
    Joga jest super.
    Przy czym mówię od razu, że nie wchodzę w nią głębiej, tzn interesują mnie tylko ćwiczenia fizyczne (a to tak naprawdę zaledwie fragment i to nie najistotniejszy tego systemu)
    Trochę ćwiczę (bo chyba nawet nie praktykuję) sama w domu (ale to dla tych, którzy mają już w miarę wyczucie własnego ciała)a co niedzielę staram się uczestniczyć w zajęciach "Joga w parku"-odbywają się w wielu miastach. Polecam.

    Moniko, będę do Ciebie częściej zaglądać, bo bardzo mi się tu podoba (nie tylko ze względu na wspólną pasję)
    Pozdr:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam pytanie: swoją przygodę zaczynałaś sama, czy uczęszczałaś na zajęcia? Kurczę, też chciałabym się wziąć za naukę jogi, ale u mnie w mieście ceny zajęć są niebotyczne. Kupiłam kiedyś płytę z zestawami ćwiczeń, ale babka na niej zmienia asany w tempie co najmniej zastraszającym, przynajmniej dla mnie - początkującej, a raczej raczkującej w tej dziedzinie:(

    OdpowiedzUsuń
  7. Agnieszko, bo z tego co się zdążyłam zorientować po Twoim blogu, lubisz aktywne ćwiczenia. Ja z fizycznym ich wykonywaniem jestem na bakier przez moją tuszę. Natomiast tuszę mam bo ich nie robię. I kółko się zamyka.
    Dlatego ja skupiam się na tej głębszej stronie a Ty od tego stronisz :)
    O jodze w parku słyszałam, ale mnie kompletnie to nie po drodze.

    Nina, jak próbowałam sama to nic z tego nie wyszło. Jak zaczęłam chodzić na zajęcia, teraz mogę z nich zrezygnować i robić sama. Dla mnie musiała być taka kolejność. Owszem ceny zajęć są duże i to chyba wszędzie. Możliwe jest robienie samemu od początku do końca jak się ma odpowiednie nastawienie i samozaparcie.
    Jak pisałam wyżej są różne rodzaje jogi. Widać płytę trafiłaś na taką bardziej dynamiczną. Miałam płytę dla początkujących i za tą na pewno byś nadążyła. Koleżanka nawet stwierdziła, że się wynudziła ;) ale było tam nawet podstawowa wiedza jak oddychać. W tej chwili nie pamiętam namiarów na nią, ale jak tylko sobie przypomnę to Ci polecę dokładniej.
    Ponadto przy każdej płycie nie trzeba nadążać, za prowadzącym, joga tylko działa jak się ją robi w tempie zgodnym ze swoim ciałem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiem jeszcze Ninie, mogę?
    Na początek zdecydowanie doradzam ćwiczyć pod okiem nauczyciela: joga wymaga opanowania i "wyczucia" własnego ciała, trudno się tego nauczyć tylko z obrazków, opisów (chyba, że np. uprawiasz jakiś sport, dobrze znasz anatomię itp). Taka np. Tadasana to z pozoru nic nadzwyczajnego, tymczasem...no właśnie;)
    Czasem szkoły jogi organizują bezpłatne warsztaty, sprawdź może właśnie u Ciebie w pobliżu jest "Joga w parku".

    Moniko, to nie tak, że stronię, joga z jej całą filozofią to po prostu nie mój krąg kulturowy. Z drugiej strony ta filozofia jest na tyle uniwersalna, że pewne jej elementy i tak stosuję (albo przynajmniej próbuję) w codziennym życiu.

    OdpowiedzUsuń
  9. oj jak super:D ja nigdy nie mam motywacji by zacząć coś robić ze sobą:D jeśli masz ochotę poprzeglądać modowego bloga zapraszam do mnie:) gorąco zachęcam do obserwacji:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super:) też uwielbiam jogę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Owszem ćwiczenie pod okiem nauczyciela są optymalne. Ale co z osobami co nie mają możliwości skorzystać z tej opcji? Dobra kaseta czy książka może pomóc się zorientować w temacie. Trzeba wtedy tylko więcej wiedzy zdobywać samemu, choć to na pewno nie odda w pełni istoty. Oczywiście jak tylko jest taka możliwość polecam jednak skorzystać z fachowej wiedzy na żywo.
    Jest to nieocenione przeżycie. Ześrodkowanie, poczucie jedności z ciałem... itd, ale tylko pod warunkiem, że jest się na to gotowym i się znajdzie odpowiedniego nauczyciela (bo z tym też różnie bywa). Nawet najbardziej wygimnastykowani z łatwością wykonujący różne asany czasem tego nie doświadczają.

    Aczkolwiek powiem jeszcze jedno. Swoją drogę zaczęłam od pójścia właśnie na zajęcia jogi w postaci asan. Byłam tam raz i więcej nie chciałam. Potem przez przypadek trafiłam na warsztaty oddechu z czasem sama chciałam wrócić na salę i zupełnie inaczej się czułam, i z przyjemnością potem chodziłam.

    Także zależy co komu pasuje i na jakim etapie swojej drogi życiowej jest.

    Masz rację z uniwersalnością tejże filozofii. Stosujemy. Dużo prawd znamy bez chodzenia w różne miejsca. Tylko czasem ich sobie nie uświadamiamy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejku, zazdroszczę tej jogi. Ale niestety nie potrafię być ostatnio w niczym systematyczna. Ale podziwiam Cię za to, że wstajesz o 4 rano by to wszystko robić. Wow. A o czym myślisz, gdy medytujesz?

    Oglądając Twoje zdjęcia przychodzi mi na myśl pytanie: nie masz szafy? ;p

    Ale tak na poważnie, to naprawdę Cię podziwiam. Mam kilka dupatt. Używam je jako szale do ubrań :) Jeśli można zapytać, to jaką konkretnie pracę wykonujesz? Na czym polega?

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziś zaspałam i wstałam po 5 :) i nie zdążyłam wszystkiego. We wszystkim są wzloty i upadki, ale staram się być systematyczna, choć czasem mi pod górkę :)
    Idealna medytacja to jest bez-myślenie. Jednak strasznie ciężko to osiągnąć. Śrubuj przez chwilę nie myśleć o niczym... Umysł się broni i nie daje się, a my przywykliśmy tak do tego trajkotania, że nawet nie wiemy, że jesteśmy nim opętani :) Tak więc myśli różne przylatują ale staram się je ignorować. Są jak chmurki, przylatują i odlatują. Ale te chwile z czystym niebem - choć rzadkie bywają - i wtedy to jest to.

    Pracuje jako księgowa, więc mało fascynujące zajęcie przekładanie papierków z kąta w kąt ;)Choć ja to lubię.
    Z tego co pamiętam, Ty masz coś wspólnego z komputerami?

    OdpowiedzUsuń
  14. Acha. Szafę mam :) Stałam koło niej robiąc zdjęcia, przedziela pokój na pół, wydzielając "garderobę" :) Jest malutka więc stąd wieszak. Tutaj mam rzeczy w których obecnie chodzę. W drugim pokoju mam dużo większą szafę, którą dzielę z mężem, i tam są rzeczy z innych sezonów, sportowe, za małe, wyjściowe etc. O szafie w przedpokoju na okrycia chyba nie muszę wspominać :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dzięki za odpowiedź Dziewczyny!:) Chyba jednak zdecyduję się na chociaż miesiąc zajęć, coby zorientować się co i jak, najwyżej potem zacznę kombinować w zaciszu własnego mieszkanka:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytałam ostatnio najnowszą książkę P.Coelho. Tam pisałam o tym medytowaniu. Najlepszą metodą by oczyścić umysł jest dać myślą się "wymyśleć". Później nadchodzi ta upragniona "pustka".

    Zgadza się, komputery. Wcześniej pracowałam jako programista aplikacji finansowych dla banku. Teraz zaczynam powolutku "karierę" jako grafik. Mam nadzieję, że mi się uda.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za wizytę, cenne uwagi i wszelakie opinie. Pozdrawiam :)