Najlepiej mi się myśli jak te przelewam na "papier". I będą obszerne cytaty z "punktów" i "reguł" na wypadek jak bym je kiedyś chciała znów przeczytać.
Znalazłam parę "przykazań" na temat "poszukiwania własnego stylu krok po kroku", a że to właśnie tutaj próbuje znaleźć postanowiłam się do nich ustosunkować:
1,2. Wybierz własny typ kolorystyczny i zacznij się ubierać w swoje kolory. Toż samo z makijażem
3. Zadbaj o włosy, wybierz kolor, długość i uczesanie - nie sugeruj się mogą, ale tym co jest dla ciebie najodpowiedniejsze.
To na ten moment uważam za zrealizowane w 100%.
4. Ustal w jakim stylu będziesz się nosić: klasycznym, romantycznym, sportowym, naturalnym itp.
I tu to ja chyba nigdy sama ze sobą nie dojdę do porozumienia.
Kręci mnie styl rockowy. Rzeczy na luzie. Ale w dniu w którym tak jestem przyodziana, zobaczę świetnie ubraną babeczkę w sposób klasyczny i już chodzi mi po głowie, że może jednak jutro przywdziać tę "biurową" sukieneczkę i ubrać się grzecznie.
Na drugi dzień wskakuje w ten spokojniejszy strój ale przed wyjściem dorzucam choć może ten duży pierścionek, a kolczyki to chyba też by nie zaszkodziły itd... bo jakoś tak mi łyso. Ok, to mi mówi, że jednak konserwatywna klasyka - w dosłownym tego słowa znaczeniu - to nie do końca to co chcę nosić.
Przekonana o słuszności decyzji staram się ubierać luzacko. A tu bach. Trafiam na blog bastet i bagladyshop i ich stylizacje inspirowane afryką czy innymi dalszymi krainami. Rewelacja. Myślę, sobie. Matko to przecież ja!. Niby czemu mam taki zamiłowanie do wielkich kolczyków w uszach, uwielbiam nosić turbany i inne tego typu rzeczy na głowie.
Trzeba przetestować taki styl etno. Na pierwszą próbę mam też przecież sukienkę maxi, jak by wymarzoną do tego trendu, kolczyki etc. Wskakuje więc w to ubranko i co wychodzi...? Do ocenienia poniżej.
Jednak czy ja aby potrafiłabym się wpisać w jeden styl i do końca życia go nosić. To co podziwiam u innych co wydaje się niedoścignionym ideałem, czy na prawdę chce to dogonić? Podziwiam ludzi co mają określony styl i mocno się go trzymają. Ja jednak odkrywam wszakże teraz uroki różnych przebieranek i chce korzystać z przywileju, że „kobieta zmienną jest...”
Chyba wiedzieli, że będzie mi trudno ustosunkować się do tego punku, bo są pytania pomocnicze.
Kim jestem? Jaka chciałabym być? Czego oczekuję od swojego wyglądu? Co chcę powiedzieć ludziom poprzez sposób dobierania ubrań?
Hmmm. Oczekuję wygody, luzu. Jednocześnie nie stricte sportowego uniformu, bo ma być przy okazji kobieco. Nie ma być to jednak kobiecość damy bo takową nie jestem. Look „na kociaka” też odpada....
Na pewno to co czuje w środku i chciałbym pokazać na zewnątrz, to to, że jestem wesołą, wyluzowaną kobietą (przy czym raz dziewczyną, bo ciągle młodo się czuje raz kobietą) lubiącą wyrazistość. Szukam wewnętrznej równowagi w życiu. Rano medytacja i sfera ducha, wieczorem wesołość, rozrywka, żeby coś się działo. Po środku szara codzienność w pracy biurowej. Da się to połączyć w jednym stroju?? Stroju może tak mieszając style, ale w jednym stylu chyba nie....
A może Wy znacie styl w którym jednako można bawić się, pracować i medytować? :)
Na tym miałam skończyć, ale dla porządku reszta punków (wybiórczo).
6.Nie kupuj rzeczy, które do niczego nie pasują (...).
Kurna będzie ciężko :))
8. Kupuj miej ubrań, lecz zawsze zwracaj uwagę na ich jakość - warto wybierać rzeczy uniwersalne, a nie tylko na jeden sezon.
Jak ja wolę kupić parę par butów tańszych i za sezon jak mi się zmienią wymienić niż biegać latami w tych samych... No i co teraz?? :( )
9. Nie wzoruj się na innych, bo to, co jest dobre dla przyjaciółki, nie musi być odpowiednie dla ciebie.
10. Zadbaj od dodatki
12. Nie bój się łamania zasad i eksperymentowania - dzięki tamu będziesz wciąż odrywać dla siebie coś nowego, w czym będziesz piękna i szczęśliwa
Brawo, brawisimo :)
13. Kieruj się jedną, najważniejszą zasadą: to ty masz to nosić i to ty masz się w tym dobrze czuć
Taką mam dewizę od dawna :):)
14. Postaraj się polubić siebie!
AMEN
Nie zamierzałam cytować całego artykułu, ale tam są też "reguły dobrego stylu", które na pewno każda zna, ale nie ma to jak przypominać oczywiste:
- Nie przesadzaj
- Dbaj o ciało i duszę - twój wygląd jest rezultatem myśli i działań, jakie podejmujesz; jeśli nie dbasz o ciało i duszę (pozytywne myślenie), wkładanie pięknych strojów na niewiele się zda.
- Bądź wierna sobie, wybieraj, to co na prawdę pasuje do Ciebie.
- Szanuj swój styl - kiedy znajdziesz ubranie, które odpowiada twoim gustom i figurze i w którym poczujesz się dobrze, nie bój się mieć je we wszystkich możliwych wersjach: kolorach, tkaninach, wariantach letnich, zimowych itd. To wielki prezent jaki sobie zrobisz.
- Zapomnij, że masz na sobie ubranie - nie przeglądaj się w każdej wystawnie; z pogodą ducha idź na przód i nie myśl o tym, jak wyglądasz.
- Nie goń za modą.
- Naucz się mieszać ubrania i dodatki (...) nie wyrzucaj nic z szafy, będziesz mogła znów skorzystać gdy znów nadarzy się okazja. Nie szkodzi, że kupiłaś to wiele lat tamu.
Cały artykuł był długi. Pocieszający jest jego koniec: "Ale styl nie jest tylko darem od Boga. Najwięksi projektanci twierdzą, że z wyczuciem stylu jest jak z kondycją: wystarczy regularniej trenować, by być w doskonałej formie. Może to stać się ekscytującą przygodą na całe życie".
Nie wiem czy przygoda na całe życie ale na razie ten wir mnie wciągnął i idę dalej trenować ;)
Ps. Artykuł pt. "Ty czy twoje szpilki"? autor Anna Lucci.
Podoba mi się ta suknia, i turban też, aczkolwiek rzadko widuję osoby na ulicy w takich cudach na głowie :) Biżuteria zachwyciła mnie, idealnie pasuje do wszystkiego. A co do zasad to większość popieram i staram się stosować :) a z tym jednym stylem to jest tak: zawsze jest jakiś pierwiastek wspólny, mimo że stylizacje mogą być diametralnie różne. Czasem nawet trudno go zdefiniować, ale ja wiem, że jest :) ;)
OdpowiedzUsuńOdlot!
OdpowiedzUsuńŚwietnie tu wyglądasz-wyraziście i stylowo.
Cały wpis bardzo pożyteczny-skopiuję sobie, wydrukuję i też zacznę trenować:)
Ładna sukienka, ładnie by wyglądało również z jakąś złotą bransoletką:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne masz kolczyki :) też uwielbiam te najdłuższe i najlepiej w orientalnym stylu.
A co do stylów, u mnie wszystko zależne od humoru i wewnętrznego samopoczucia :)
Bardzo mi się podoba Keisi to co napisałaś o stylu :)
OdpowiedzUsuńZ wyjściem w turbanie na ulicę nie mam większych problemów, ba nawet w pracy kiedyś byłam w luźny dzień jakim jest piątek.
Co do biżuterii, dopiero teraz się zorientowałam, że brakuje ważnego szczegółu, a mianowicie bransoletek :(
Agnieszko, cieszę się, że moje wypisywanie może się komuś przydać. Aczkolwiek jak sama widzisz, z zastosowaniem się do tych niektórych zasad bywa trudno. :) Mam nadzieję, że Tobie lepiej posłużą :)
Ja też nie mam konkretnego stylu. Jednego dnia czuje potrzebę ubrania się bardziej dziewczęco a drugiego wskakuje w dres bo lubie wygodnie i komfortowo się czuć. Moim zdaniem nie ma na to zasady i każda kobieta jest troche jak kameleon.
OdpowiedzUsuńJeszcze rok temu chodziłam tylko w jeansach i obszernych t-shirtach bo uważałam że to maskuje moją tusze a teraz? Wprawdzie nie mogę sobie pozwolić na mini ale żyje w zgodzie z moim ciałem i je zaakceptowałam.
Dlatego też, dzięki takim osobom tutaj jak Ty, postanowiłam założyć bloga :)
Pozdrawiam.
Ależ Tobie świetnie służą-to widać na zdjęciach:)
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądasz myślę ze wstrzeliłaś się w ten styl idealnie ,po prostu to jest to no naprawdę rewelacja:)))
OdpowiedzUsuńCiekawie zamotany turban i ogólnie fajna cała stylizacja :)
OdpowiedzUsuńDziękuje Joanno, cieszę się, że tak myślisz.
OdpowiedzUsuńMiło mi Bastet, że zajrzałaś, Twoje zdanie dużo dla mnie znaczy, bo obawiałam się tego rezultatu.
A turban, ze względu na rodzaj i długość materiału, wyszedł miks stylu afrykańskiego z arabskim :)Chciałabym się jeszcze nauczyć, trzeciego sposobu wiązania (takiego bardziej jajowatego w do tyłu) ale tan to mi kompletnie nie wychodzi. No ale ja nie mam tyle doświadczenia co Ty :)
Brak stylu, to też jakiś styl. I może nie szukaj go, to sam się znajdzie. Poza tym, po co nam reguły, kanony, nazwy? :))
OdpowiedzUsuńNie mogę nie napisać nic od siebie na tego posta :)
OdpowiedzUsuńNajpierw chciałam się ustosunkować do niemal każdego punktu, ale chciałam sobie to wszystko najpierw przemyśleć.
I w efekcie nie muszę do wszystkiego się odnosić bo wniosek jest jeden. Styl to jest ten cały zbiór kolorów, odcieni, fasonów, materiałów i wszystkiego innego, co nam się podoba. Ty piszesz, że to jest super wybrać sobie jeden konkretny styl, jeden rodzaj ubioru i go konsekwentnie nosić. A ja Ci powiem, że to jest wszystko inne niż własny styl! Ludzie, którzy całe życie ubierają się w tylko jeden rodzaj ubrań są strasznie ograniczeni. Potrafisz sobie to wyobrazić, że do końca swoich dni musisz przyodziewać grzeczne, surowe biurowe ubrania, albo długie zamaszyste spódnice i wielkie kolczyki? Dla mnie to by było więzienie, coś co by mnie stłamsiło. To tak jakbym codziennie jadła frytki. Pierwszy tydzień - super, drugi - ok. Ale trzeciego już bym tymi frytkami rzygała. To nie styl ma Ciebie definiować, tylko Twój gust ma tworzyć Twój styl. Gdy widzisz dwie babki ubrane "na biurowo". Ubriór jednej z nich może Ci się cholernie podobać, a tego od drugiej za żadne skarby na świecie byś nie włożyła. A niby mają ten sam styl? Właśnie to określa Twój styl. To, co ma pierwsza babeczka jest w Twoim stylu, a to, co druga - w nim nie jest. Piszesz, że nie masz stylu. Oczywiście, że masz. Masz styl Moniki, na którego się składa masa różnorodnych ciuchów różnych odmian. Twój styl jest stylem składającym się z codziennie czegoś innego. Właśnie tym pokazujesz siebie - dzisiaj jestem poważna i grzeczna. Jutro jestem zwariowana i nieobliczalna. Mam setki obliczy, setki pomysłów, jestem otwarta na cały świat, nie zamykam się na jeden tylko nurt. Chcę poznać wszystko, wypróbować na sobie i sprawdzić, czy w tym ciągle jestem sobą - to jesteś Ty. Kochana, Ty już to dawno znalazłaś, tylko nie zauważyłaś tego :)
A tym, którzy cały czas noszą to samo - strasznie wspóczuję ciasnoty umysłu, braku otwartości i chęci eksperymentowania ponieważ każdego dnia pojawia się coś nowego! Jak można nie chcieć tego wypróbować!
P.S. Tak na zakończenie. Piszesz o blogu dwóch dziewczyn - jeden z niej pokazałam jakiś czas mężowi. Wiesz jaka byłą raeakcja? "Ależ ona nosi satelity na uszach!!!!" :)
P.S.2 Wyglądasz ślicznie. Ale gdybym wiedziała, że jutro, pojutrze, za tydzień, za miesiąc będziesz albo w wielkiej kolorowej spódnicy albo haremkach - nie zajrzałabym tu więcej. Człowiek powinien się rozwijać, nawet w tak mało ambitnej dziedzinie jak ubiór. Tym, którzy tego nie robią - serdecznie współczuję :)
Macie rację, może nie potrzebnie próbowałam to nazwać. To były tylko luźnie przemyślenia.
OdpowiedzUsuńAsiu dobrze to ujęłaś.
Też doszłam do tego wniosku, że ja nie potrafiłabym się wpasować w jeden schemat. Za bardzo lubię zmiany.
Jeżeli to, że ubieram się w to co lubię i się dobrze czuję można nazwać, że to mój styl, to się zgadzam. Jednak ciągle myślę, że może jest jeszcze jakiś styl, "coś" co jest na świecie i pasowałoby do mnie a ja o tym nie wiem... Stąd te poszukiwania. Ale obiecuję, że już więcej nie będzie przemyśleń tego typu, tylko same próby :) W końcu na błędach najlepiej człowiek się uczy. A że czasem, popełnia ten sam błąd wiele razy... ale to już inna para kaloszy :)
Nie pokazuj mojego bloga mężowi bo ja też lubię satelity w uszach ;)
Kolorowe spódnice czy harlemki jeszcze zamierzam wypróbować w jakimś innym zestawieniu, ale nie opuszczaj mnie z tego powodu ;)
Jeśli nawet znajdziesz coś co będzie do Ciebie pasowało bardziej (choć moim zdaniem wszystko tu do Ciebie super pasuje) to i tak w końcu przyjdzie dzień, że ubierzesz się inaczej. Na nowo albo wrócisz do starych "outfitów". Sama wiesz, że na początku po wizycie stylistki trzymałaś się wszystkich żelaznych zasad, a później chciałaś więcej, inaczej i zaczęłaś je łamać. Tak będzie z wszystkim, co znajdziesz. Więc nie trać czasu na szukanie - jak coś - samo przyjdzie. Inspiracja potrafi przyjść z nawet najbardziej niespodziewanej strony.
OdpowiedzUsuńNie muszę chować Twojego bloga, bo w przeciwieństwie do tamtej osóbki, Twoje kolczyki są w dobrym guście i nie będziesz się o nie potykać ani uderzać nimi innych w tłumie :)
A noś sobie ile chcesz. Ale jak zaczniesz nosić dzień w dzień to Cię opuszczę :p
Sporządziłaś bardzo przydatny wyciąg z ciekawego artykułu. Niby wszystkie zawarte w nim mądrości są takie oczywiste, ale jak się głębiej zastanowić, to z ich wcielaniem w życie różnie bywa. A co do stylu, to myślę, że sprawa ma się podobnie, jak z urządzaniem i dekoracja wnętrz. Niby istnieją "czyste" style, ale tak naprawdę to dopiero szerzej lub węziej pojęty eklektyzm jest życiowy i funkcjonalny. Najważniejsze, żeby czuć się w czymś dobrze i mieć świadomość, że nasza szafa stanowi jednak jakąś całość, że to my dzierżymy klucze do niej. W wersji etno bardzo Ci do twarzy. Chyba najlepiej. Ale obawiam się, że nie jestem obiektywna, bo to i mój styl. Jeśli chciałabyś zerknąć jak to wygląda w moim wydaniu, zapraszam na mój blog. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuń