Jako, że traktuję tego bloga bardziej jako pamiętnik więc mogę robić wpisy odmienne od tych tylko ciuchowych.
Baaa mało tego, wszyscy zamieszczają najlepsze zdjęcia, przeważnie omijając gorsze momenty. Ja też nie mam się czym chwalić zatem napiszę :)
Drugą część urlopu spędziłam na malowaniu płotu!!! Tzn malowałam go do póki była pogoda ku temu, bo jak lało to już byłam gdzie indziej i robiłam co innego hihi.
Oddając się tak wyczerpującej pracy, tak jak w głuszy jogowej ubranie jest ostatnią, rzeczą o jakiej myślałam. Mało tego czułam się momentami jak własne karykatura. A że było faktycznie źle, to dlatego tylko uchylam rąbka wizualnego :)
Do zdjęć tam się nadawał tylko borek o zachodzie słońca:
Mój najukochańszy na świecie pies, który wabi się Brida. Normalnie do łóżka nie jest dopuszczany, nie wiem jak to się stało, że udało mi się zrobić takie zdjęcie :)
I inne "zwierzaki" ;) (Ślimak po kliknięciu na większe zdjęcie jest bardziej wyraźny i ostre są igiełki, a na oryginalnym formacie to już w ogóle. jednak niektóra jakość zdjęć to wina bloga :P )
Uczciwie pisząc, trzeba napisać jeszcze o jedzonku. Tak jak pisałam, prawidłowe odżywianie zarzuciłam. Jednak, że ruchu miałam sporo, to nawet przy jedzeniu ilości i potraw nie przepisowych przytyłam tylko kilogram. No chociaż tyle pozytywów :)
Od wczorajszego popołudnia wróciłam do spisu potraw. A dlatego dopiero później, bo jeszcze rano w pracy były imieniny koleżanki. Były pyszne serniki, i pleśniak i różne innej maści, kupa pysznego jedzenia :):):)
P.S. Do notatki z wczoraj. Dziś założyłam oba pierścionki, ale bez bransoletki, bo na drugiej wylądował różowy zegarek i pomarańczowe koraliki, adekwatnie do ciut ciu etnicznego ubranka na dziś. Ale to inny temat. :)
No i dobrze spędziłaś drugą część urlopu :) Normalnie byś nie miała na to czasu. Jestem ciekawa, co robiłaś jak nie malowałaś tego płotu :p
OdpowiedzUsuńTwój piesek jest meeeeeeeeeeega słodki!!!!!!
Jak nie malowałam ploty to się skrobałam i doprowadzałam do kultury, żeby wrócić do pracy. Będzie i o tym wzmianka :)
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu pieska :) To taka moja córeczka której nie posiadam, choć ze mną nie mieszka niestety :(
Właśnie trafiłam na Twojego bloga, przeleciałam go od początku do końca, uśmiechnęłam się wielokrotnie - do Ciebie. Wydajesz się być totalnie - przepraszam, że sobie pozwolę - równą babką!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Tak to sobie pozwalaj ;) A poważnie, to bardzo dziękuję, miło mi, że tak piszesz. Ja jeszcze na Twojego nie trafiłam, ale już nadrabiam zaległosci :)
OdpowiedzUsuńAaa już myślałam, że chodzi o jakieś czynności, o których na blogu nie powinno się wspominać ;P
OdpowiedzUsuńNie masz dzieci?
Nie ma chyba, rzeczy o której w jakiś sposób nie można by chociaż wspomnieć na blogu :) Nie pisze się ich chyba tylko dlatego, że się nie chce lub nie są godne uwagi. :)
OdpowiedzUsuńNie mam dzieci, a już 11 lat po ślubie więc raczej już nie będę mieć. A Ty?
Ja również nie. I tak jak Ty, raczej nie planuję :) Choć jestem zaskoczona, w Polsce ciężko nie mieć dzieci i nie spotykać się z krzywymi spojrzeniami innych :)
OdpowiedzUsuńJakoś na szczęście tego nie odczuwam. Na początku tylko rodzice marudzili ale już chyba pogodzili się z losem.
OdpowiedzUsuńA Ty ile lat po ślubie i ile masz lat jak mogę zapytać :)?
Ja dopiero krótko... w sobotę za tydzień mamy naszą pierwszą rocznicę ślubu. Mam 27 lat. A ile Ty masz? Tylko nie pisz mi, że wszystko przede mną i może mi się jeszcze zmienić :)
OdpowiedzUsuńA to już dziś gratulacje z powodu pierwszej rocznicy :)
OdpowiedzUsuńJa mam 36 lat. I wcale nie zamierzałam tak pisać :) Ma być tak jak Ty chcesz.