wtorek, 29 listopada 2011

10 kg mniej

Niektóre z Was nawet to zauważyły, choć mnie się to wydaje dziwne. Przy mojej wadze 10 kg to nie wiele i na  pierwszy rzut oka ja przynajmniej nie widzę. Postanowiłam sobie to "zwizualizować". Ubrałam się koszulę jaką Wam demonstrowałam w lato o TUTAJ. W odpowiedniejsze spodnie i ciachnęłam kilka fotek. A oto efekty.







I jeszcze zbliżenie makijażu, bo jakoś tak się samo zrobiło, to trzeba też umieścić ;)


Poznajecie te Panie? Wczoraj miałam przyjemność je sfotografować i podziwiać na żywo :) Ciut więcej TUTAJ


piątek, 25 listopada 2011

Post nr 100 :)

I nadszedł ten moment... setny jubileusz ;)
Zauważyłam, że większość z tego powodu robi podsumowania. To może i ja spróbuje.

Zaczynałam z myślą, że będzie to taki zbiorek w którym będę miała pod ręką fotki ciuchów, ściągawkę co mam w szafie i gotowców do założenia. Nie sądziłam, że w ogóle ktoś do mnie zajrzy. Dziś mam ponad 20.000 wyświetleń na liczniku. Wizyty z krajów o których nie do końca miałam pojęcie, że istnieją. 40 obserwujących (może dla niektórych te cyferki to nie wiele, ale dla mnie dużo znaczy). Są osoby które bardzo polubiłam i na których posty czekam z utęsknieniem. Im wszystkim i także każdemu z osobna którzy tu zaglądają WIELKIE DZIĘKI :*
I jeszcze ze statystyk. Na te 100 postów potrzebowałam pół roku. Zamieściłam ponda 500 zdjęć i mam prawie 1.000 komentarzy

Początki - jak to one mają do siebie - były trudne. Zastanawiam się czasem cofając jak ja mogłam w ogóle coś takiego zamieścić. Sądzę, że trochę się zmieniłam w kwestii postrzegania ciuchów choć na pewno jeszcze wiele tu pozostaje do życzenia. Staram się być sobą na zdjęciach. I jak to niejednokrotnie podkreślałam, nie chcę lansować na znawcę mody, bo nim nie jestem ale tylko pokazywać co noszę. I w tym mam nadzieje wytrwać. Zmieniła się chyba też jakość zdjęć :) Progres zatem jakiś jest. Co będzie dalej... No cóż czas pokaże...

Teraz trochę foto wspomnień. Jak zwykle przy małych zdjęciach jest wystarczy kliknąć by je powiększyć :)

Pierwszy wpis zaczęłam od wspomnień i pierwszej profesjonalnej sesji jaką miałam. W drugim pokazałam "metamorfozę" po spotkaniu ze stylistką.



















Pierwszą "stylizację" jaką zamieściłam lubię do dziś nosić, ale jak patrzę na tą jakość zdjęć...










Zmieniałam po drodze fryzury i kolory włosów. Co zawsze czyniłam z lubością i zamieściłam dość spory ich przegląd z czasów przed blogiem:
Były ciuchy z przymrożeniem oka jak ten powrót do dawnych lat i inne wariacje:















Odwołania to bardziej etnicznych strojów. Ta sukienka okazała też się przeboje lata w mojej szafie i pozostanie w niej na pewno i w przyszłym sezonie. I inne "oturbanienia":




















Strój na obiad u teściowej. Też z początków i też aż mi zgrzyta jakość fotki jak ją zamieszczam :/ oraz look weselny:
















I wersja piknikowa:
Kolory zgodnie z zalecaniem stylistki:



















Moje kochane czerwone martensy i czerwone spodnie i kowbojki:








Była odmiana worker boot z następnym objawieniem lata czyli granatową sukienką.






I trochę  DIY
















Zdjęcia na blog były robione telefonem i z ręki i głównie za pomocą statywu a czasem przez Haneczkę (dziękuję Ci :*)















Z czasem fotografowanie ubrań okazało się za mało i zaczęłam cykać fotki żarciu i powstał następny blog:



Gdzie ostatnio np fotografowałam proces twórczy indyjskiego jedzonka. Dla ciekawych dokładny opis TUTAJ
A efekt końcowy był taki:

I NA KONIEC. FOTKA AKTUALNA. BEZ STYLIZACJI. OT DOMOWE PIELESZE W TRAKCIE PRZYGOTOWYWANIA W/W DANIA.
Oj przydługi post wyszedł, ale na prawdę starałam się skracać. I mam nadzieję, ze "jubilatce" zostanie to wybaczone :) Jeszcze raz dziękuję Wszystkim za Wszystko :)

wtorek, 22 listopada 2011

Grzecznie

Ze skrajności w skrajność. Dziś bardzo, bardzo grzecznie. Bez żadnego mieszania stylów etc.
Katuje spodnie z bazarku :) Dalej twierdzę, że są świetne, tyle, że nie da się ich uchronić przed moim kochanym piesiem i widać na nich jej żółte kłaczki. Jednak są szczotki do ich ściągania (ale to już jak wracam do cywilizacji, na zdjęcia się niestety jeszcze załapały) a piesek najważniejszy to jest mu zawsze wybaczane :)
Na koniec wersja z kurtką, bo jednak trzeba w niej już biegać :(







spodnie - bazarek, bluzka - H&M, wdzianko - Bon Prix, buty - kiedyś w CCC, kurtka, allegro, 
naszyjnik - bazarek

sobota, 19 listopada 2011

Udziwniam

Po okresie niemocy w zeszły weekend jak się dorwałam do chodzenia, to zwyczajnie nie mogło być. Także strój dziś trochę udziwniony. Szmizjerkę widziałyście w wersji letniej. Postanowiłam wykorzystać ją w cieplejszej formie. Co dorzuciłam do tego zobaczycie na zdjęciach. Dodam tylko - jak by ktoś nie zauważył, że kapelusz jest w dwóch wersjach noszony. Raz tył na przód drugi raz z dorobionym małym DIY w postaci woalki. Ogólnie post trzeba brać nieco z przymrużeniem oka, choć tak po ulicy paradować mogę :)









środa, 16 listopada 2011

11.11.11

Cofając się do piątkowego Święta Niepodległości.

Nota bene piękna data była w tym roku: 11.11.11. Najładniejsza dla mnie, bo np. 01.01.01 czy inny nie było aż taka harmonijnie. Miałam w planach coś doniosłego zrobić, żeby kiedyś wspominać, bo łatwe do zapamiętania.  Oczywiście z planów nici. Jeszcze ostatnia szansa w tym życiu to za rok 12.12.12, może wtedy coś rozsądnego wymyślę ;)

Ogólnie mniej doniośle ale bardzo przyjemnie spędziłam ten dzień. W kinie. "Listy do M." Ponownie polecam.

Wskoczyłam w dżinsy które dzień wcześniej udało mi się nabyć za całe 45,00 złotych polskich na bazarku u skośnookich. Była to miłe zaskoczenie po tych ostatnio oglądanych cenach np. KappAhl'owych gdzie z dżinsy sobie krzyczą ok 120,00 zeta.
Przypadły mi do gustu i skojarzyły z Wranglerami, które kiedyś miałam i od razu stwierdziłam, że do tego musowo Mustang'owe kowbojki trzeba wdziać. I tu się przeliczyłam. To już nie tan efekt co z dawnymi oryginałami :( Muszę pomyśleć co z tym fantem zrobić.
Góra też wydawała mi się oczywista i tu zadowolona jestem z efektu, tak samo z wyboru kopertówki dla podkreślenia odświętnego dnia :)






spodnie - bazar; bluzka - C&A, kurka - C&A, buty - Mustang; torebka - no name

niedziela, 13 listopada 2011

Powrót do życia

Prawie tydzień leżenie w łóżku i długi weekend sprawiły, że mam duże zaległości. I nie chodzi mi tylko o posty.
Próbuję je nadrobić i rzetelnie przeglądam wszystkie Wasze wpisy, ale jest ich aż tyle, że z komentarzami już nie dam rady. Uprzejmie proszę o wybaczenie.

Poniżej przedstawiam ubranie, które było wymogiem chwili. W związku z brakiem możliwości ruchowych i czasowym "inwalidztwem", na początku musiałam mieć luźne spodnie które z trudem i tak wkładałam. Buty były całkiem poza zasięgiem więc uroda tu nie miała nic do rzeczy, musiały być takie, żeby tylko wsunąć i iść. (Skarpetki zakładał mi mąż. W wykonaniu faceta to śmiesznie wygląda - choć mnie do śmiechu nie było. Trochę to wręcz żenujące. A jak się napatrzyłam na te działania, to jak zrobiło się zimniej to rajstop nawet już nie próbowałam chcieć mieć ;) ). Potrzebowałam też coś ciepłego na grzbiecie. I tak wyszedł poniższy zestaw.







kamizelka - C&A, spodnie - Bon Prix, szalik, buty - szafa