Jako, że ja już starszej daty jestem, to z ówczesnym młodzieżowym językiem jestem trochę na bakier i czasem się dziwię na to co usłyszę, bądź chociaż zapoznaję się z nowymi sformułowaniami.
I tak się dziś dowidziałam, że "mam randewu" jest używane, choć wydawało mi się, że to zwrot z czasów młodości mojego taty, bo on tak ciągle powtarzał.
Zapoznałam się ze sformułowaniem "jogging rowerowy" .
Natomiast na wieść, że ktoś ma imieniny, dziś nie sili się na jakieś życzenia, tylko krzyczy "O Boże!!" :)
Na szczęście na dżins się nigdy nie jest za starym, a ostał mi się jeszcze jeden strój. Ostatnio strasznie się rozpisałam więc dziś do rzeczy.
Jednak nie umiem tak szybko skończyć. Żeby wyczerpać już temat denimu, teraz chwila o tej złej stronie. Jednocześnie z powyższym zestawieniem postanowiłam sprawdzić w obecnych warunkach co było nie tak z dżinsowymi "garniturami" z lat osiemdziesiątych. Nadaje się do tego znana już tunika ze wcześniejszych postów. Do tego spodnie w tym samym kolorze jaki królował w tamtych latach. Fason owego ubranka chyba jednak bliżej lat 70tych niż rzeczonych, ale "lubi się to co się ma" :) Jakoś nie mogłam się powstrzymać żeby nie dać kapki intensywnego koloru stąd butki i bluzka czerwona. Dla kontrastu do tych czerwieni seledynowy (nie wiem jak określić ten kolor) szalik na głowie.
Początek mógłby jeszcze ujść :
A dalej... Kurna faktycznie takie zestawienia to posłowały do tamtych lat. Teraz zdecydowanie głosuję na te wdzianko z tymi ciemnym dżinsem na dole co wcześniej wystąpiły.
Ps. Zdjęcia dziś takie małe, bo nawet aparatowi się nie spodobało wdzianko i za późno odkryłam, że coś jest nie halo. Chciałam jednak pokazać, by przestrzec innych jak się nie ubierać :)
w pierwszej odsłonie wyglądasz zdecydowanie lepiej,kolor tej tuniczki jest piękny i pasek fajnie współgra a tak w ogóle to Ty za każdym razem wyglądasz super,po prostu emanujesz pozytywną energią ,Pozdrawiam:))))
OdpowiedzUsuńPierwszy zestaw jest rzeczywiście lepszy. Piękna jest ta jeansowa koszulo-tunika! Świetnie wyglądasz:)! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpopieram Joanne. Uwielbiam do Ciebie wpadać :) Z chęcią bym ci pierścionek ukradła. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPierwsza odsłona też mi się bardziej podoba, ale po prostu nadal nie mogę wyjść z podziwu nt. tej fryzurki.
OdpowiedzUsuńWyglądasz w niej rewelacyjnie, idealnie Ci pasuje.
Zgadzam się, 1 zestaw jest świetny, jest dzins- modny element, plus ciemniejsze spodnie i do tego obcas- genialnie wysmuklają sylwetkę :)
OdpowiedzUsuń2 zestaw tez nie byłby taki zły, ale bez tej chusty na głowie i do ciemniejszych spodni? :)
Fryzurka świetna, sama lubię i nosze krótkie włosy :)
Zapraszam do mnie tu, bo coś mi blog.spot szaleje: http://milka508.pinger.pl/
Pierwszy zestaw bardzo bardzo udany... Napatrzeć się nie mogę :)
OdpowiedzUsuńBez dżinsu nie ma życia! Jakbym miała oddać wszystkie ciuchy i mogła zatrzymać tylko jeden, to byłyby to któreś z dżinsów spodni:D
OdpowiedzUsuńA od Ciebie naprawdę bije jakaś pozytywna energia!
W drugim zestawie-fajne kolczyki! :)
Ja też jestem jeszcze z tego pokolenia, co obchodzi imieniny. Każdy pretekst na otrzymanie prezentu jest dobry :p
OdpowiedzUsuńW pierwszym zestawie wyglądasz super! Drugi mi się trochę z piżamą kojarzy :)
Cieszę się, że pierwszy zestaw mogę nosić. Drugi do tej kategorii się nie zalicza i nie były one do porównywania :) Dokonałam pewnej poprawki, żeby już nie było wątpliwości, że on był tylko jako przykład "jak się nie ubierać" :)
OdpowiedzUsuńTak Asiu, imieniny to dobra rzecz właśnie nawet pod względem tych prezentów. Ale u siebie zauważam też uwstecznianie w tym temacie, bo już nie obchodzę ich tak hucznie jak kiedyś. Zastanawiam się co to powoduje. Może brak już znajomych w ilości do stworzenia dużej imprezy. Może to starość i lenistwo... Oba nie są godne pochwały, ale niestety mają miejsce.
Wy obchodzicie imieniny tak jak dawniej?