niedziela, 17 lipca 2011

'20

Jak założyłam sauté tę wczorajszą tunikę, to od razu skojarzyło mi się z latami dwudziestymi. Dodałam odpowiednie rekwizyty, i voilà ... !! Proszę teraz o jakąś imprezę tematyczną i idę potańczyć Charleston'a ;-)







Na ostatnim najlepiej widać, że jest charakterystyczny pieprzyk, futrzak, przepaska i cygaretka. Na końcu mam na prawdę papierosa ale jakoś nie można się dopatrzyć tego, więc uwierzcie na słowo :)

5 komentarzy:

  1. Ojej! Jak ciekawie. To ta sukienka, która w poprzednim poście była tuniką? Nie podoba mi się tylko to "futerko". Jestem strasznie "pro" zwierzęca i takie trupy mnie strasznie przerażają.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie, to ten sam ciuch :)
    Ja też nie kupuję, nie używam prawdziwych futer. To był wyjątek potwierdzający regułę. Jest w rodzinie z 50 lat więc nie wyrzucę przecież, ale leży nie używany. Tym razem okazał się obowiązkowym rekwizytem więc na chwilę ujrzał światło dzienne. Również ubolewam nad losem zwierzaczków i nigdy bym nie kupiła nowego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Stylowo :D Nawet fryzurka z tamtych czasów!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki dziewczyny, w takich chwila zadowolenie z przedsięwzięcia jest jeszcze większe :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za wizytę, cenne uwagi i wszelakie opinie. Pozdrawiam :)